08.05.2018 Sashima Trout – niepozorny faworyt
![](https://www.robinson.pl/wp-content/uploads/2021/03/2018-4-06-MP3-700x467.jpg)
W styczniu mróz nie dopisał i na lodzie łowiłem łącznie trzy dni. O ile w północnej Polsce biegają za pstrągami już od stycznia, to mnie na południu przyszło czekać do lutego. Brak wędkarskich alternatyw sprawia, że na drugi miesiąc w roku czeka się jak na spóźnione gwiazdkowe prezenty. Bo musisz wiedzieć drogi czytelniku, że luty to dla mnie przede wszystkim czas pstrągów i walentynek.
Nie ukrywam, że nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Tym bardziej wobec sprzętu wędkarskiego, stąd wyznaję zasadę ojca, że „trzeba się spróbować przed ślubem”. Pierwsze spotkanie z Sashimą to ni randka, ni kawa. Raczej przejście do konkretów i krótka wizualna gra wstępna oraz to, co w wędkach lubię najbardziej – dotykanie.
No i wyszedł ze mnie RomekRomeo, co sobie musiał ponarzekać, że trochę toporna, że może ciężar wyrzutowy zaniżony, ale koniec końców ładna, bo biało-czarny design robi wrażenie. Życie domowe za bardzo związkom nie sprzyja, więc kolejne oględziny Sashimy odłożyłem o tydzień w czasie, gdy w końcu wolny weekend pozwolił nam się wybrać nad wodę.
I tutaj jakby wszystko się odmieniło, kiedy w ruch poszły trzy i czterogramowe jigi. Szczytówka nie „lała” się pod przynętą a wyczuwałem każde puknięcie czy to w kamieniste, czy piaszczyste dno. Moja pstrągowa rzeczka to niewielki, ale mocno zakrzaczony „ciurek”, więc długość 2.29 nie przeszkadzała w plątaninie gałęzi i krzaków. Dużym plusem okazały się przelotki typu SIC – choć dzisiaj już rynkowy standard, to Sashimę uzbrojono na stopkach K-koncept. Drobny, ale bardzo istotny szczegół bo ich kształt sprawia, że żyłka czy plecionka nie pląta się podczas wyrzutu, czy to znad głowy, czy z pod siebie. W moim regionie presja wędkarska jest bardzo duża, więc podejście z krótką wędką na klęczkach i dokładne obławianie mało dostępnych miejscówek to klucz do sukcesu. W tej kwestii Sashima spisywała się bez zarzutu – lekkość wędki sprawia, że dłoń szybko się przyzwyczaja a precyzyjne rzucanie drobnymi, kilkugramowymi przynętami nie stanowi problemu.
W tej relacji związkowej wszystko zapowiadało się dobrze. Na pierwszym wyjeździe zabrakło jednak najważniejszego – cementującego związek pocałunku, czyli brania ryby, ale woda w tym dniu była wysoka, pośniegowa, trudna…
Ponowiliśmy, więc wyjazd tydzień później i tym razem z jigów przerzuciłem się na 3–5 centymetrowe woblery (głównie z serii Buster i Tronx) o różnej pracy. Niewielkimi przynętami osiągałem przyzwoite rzuty a wahadłowe łowienie z prądem było dobrze wyczuwalne. Kij jest szybki dzięki czemu nie traci kontaktu z przynętą i pozwala natychmiast zareagować na branie. I tutaj dochodzimy do sedna:
Branie wyczułem na blanku, dzięki czemu wciąłem w tempo, bo jak zwykle zamiast kontrolować opad (zmieniłem wobler na jiga z białą gumą Wasabi) gapiłem się na stado osłupiałych saren. Imponujące jest jak ten niepozorny kijek amortyzuje pstrągowe szaleństwa. Pocałunek się udał i miałem pierwszego pstrąga tego sezonu, choć koniec końców wróciłem na tarczy. O ile z młynkami i podwodnymi akrobacjami dawałem sobie radę to na żyłce 0,18 mm. nie utrzymałem odjazdu ładnej ryby w stronę wodospadu i widowiskowego skoku z blisko półtorametrowej pionowej ściany wody (widocznej na dołączonych zdjęciach). Bystrza i wystające korzenie zrobiły swoje i pięćdziesiątak zwyciężył, rozginając hak robionej ręcznie główki jigowej, które pierwszy (i ostatni) raz kupiłem w pobliskim sklepie wędkarskim. Do następnego razu kolego, choć żal po takiej rybie ciągnie się tygodniami…
![]() |
![]() |
Do Sashimy mam spasowany niewielki kołowrotek Robinson Marshal HC 2511, ale to już temat na inną historię. Podobnie jak kwestia moich ulubionych przynęt, choć Wasabi w rozmiarze 53 mm. na długo zagości w moim pudełku. Co istotne wspomniany zestaw (wędka i kołowrotek) prezentują się naprawdę imponująco, zważywszy na stosunek ceny do jakości produktu.
![]() |
![]() |
Teraz tylko czekać do wiosny i wypróbować Sashimę w zetknięciu z jaziami i kleniami z tym, że na moich nizinnych rzekach być może lepiej sprawdzi się model dłuższy – 2.59. Czekam, tym bardziej, że wiosnę już czuć w powietrzu.